Barometr epidemii (42)

23.01.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Nie możemy szczepić większej liczby osób, niż mamy dawek – to oczywiste. Ale chaosu, który zapanował w ostatni piątek, gdy ruszyły zapisy osób 70+, nie da się przypisać winie opieszałych producentów. Wygenerował go rząd – decydentom najwyraźniej zabrakło wyobraźni, a może i kompetencji. A chaos przy zapisach to dopiero początek.

Zapisy na szczepienia w przychodni na os. Chrobrego w Poznaniu, 22 stycznia. Kolejka powstawała od 3 w nocy. Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta

Największa porażka. Chaos organizacyjny. Tak, są osoby, którym udało się bez większych problemów zapisać na szczepienie czy to we własnej poradni, czy przez internet, czy za pomocą rządowej infolinii. Jednak sceny, jakie rozgrywały się pod punktami szczepień, całkowicie wystarczą, by rządową strategię zapisów uznać za fiasko. Fakt, że minister zdrowia, stojąc na mównicy sejmowej w czwartek, dziwi się, że część osób woli osobiście zapisać się do szczepienia, świadczy tylko o całkowitym oderwaniu od rzeczywistości. Tak, starsi ludzie są przyzwyczajeni do załatwiania swoich spraw osobiście. Ewentualnie telefonicznie... jeśli mogą się dodzwonić. Tak, starsi ludzie pamiętają dobrze czasy, kiedy po dobra reglamentowane, których podaż jest ograniczona, ustawiało się w nocy w kolejkach. Również zimą, zwłaszcza przed świętami Bożego Narodzenia. Tak, starsi ludzie doskonale wiedzą, że w ochronie zdrowia wiele dóbr jest trudno dostępnych, a w ostatnich tygodniach mogli słuchać 24/7, jak bardzo ograniczony mamy dostęp do szczepionek przeciw COVID-19. Jeśli do tego dodać ograniczoną możliwość korzystania z kanałów elektronicznych (internet), łatwo dodać 2 do 2 i przewidzieć kolejki pod poradniami.

Jak można było ich uniknąć? Na przykład wprowadzając wcześniej rozwiązanie pozwalające zapisywać się nie tylko przez internet, ale i przez telefon oraz osobiście, w wybranym punkcie szczepień, wszystkim powyżej 70. roku życia. Zapisywać się, bez wyznaczania terminu rejestracji – po prostu zgłaszać wolę szczepienia (dokładnie tak, jak zrobiono to w piątek przed południem, tylko szybciej i bardziej kompleksowo). Sposoby zapisów powinny być dostosowane do specyfiki grupy wiekowej, a nie odwrotnie.

Oczywiście, można powiedzieć, że gdyby szczepionek było więcej, nie byłoby takich problemów. Niestety, byłyby (będą) inne. Już szczepienia w grupie zero pokazały, jak trudna jest logistyka szczepionki Pfizera (by otworzyć fiolkę, trzeba mieć zakwalifikowanych do szczepienia sześć osób, jeśli jedna z nich wypada, trzeba szukać kolejnej, punkty szczepień muszą dysponować listami rezerwowymi). W etapie pierwszym będzie to wielokrotnie trudniejsze. Zapisy i rejestracja na szczepienia w tym kontekście są najprostszym do zaprojektowania i przeprowadzenia etapem.

Największy błąd. Chaos komunikacyjny. Stosowanie tego samego określenia na dwa zupełnie różne zbiory – to chyba największy, przedszkolny błąd w komunikowaniu, istny generator chaosu. Przekonaliśmy się o tym, gdy minister zdrowia dość beztrosko użył kilka tygodni temu określenia „narodowa kwarantanna” (wcześniej zarezerwowanego przez premiera na potrzeby całkowitego lockdownu). Wiele wysiłku kosztowało wyjaśnienie, że „narodowa kwarantanna” Adama Niedzielskiego nie jest tożsama z „narodową kwarantanną” Mateusza Morawieckiego.

W tym tygodniu manewr powtórzono, tylko – bardziej. W Narodowym Programie Szczepień zapisano – już wcześniej – że choroby przewlekłe (lista bardzo długa, z chorobami cywilizacyjnymi, na które cierpi ogromna część dorosłej populacji) będą uprawniać do starania się o wcześniejszy termin szczepienia przeciw COVID-19. A w poniedziałek ogłoszono, że chorzy przewlekle będą szczepieni w etapie pierwszym, po seniorach. Co prawda w prezentacji nie umieszczono nadciśnienia czy cukrzycy (jak najbardziej obecnych w NPSz), a choroby nowotworowe czy wentylację mechaniczną, opatrzono je jednak znaczącym „m.in.”. Przez kilka dni poradnie POZ były bombardowane telefonami od pacjentów żądnych wiedzy, czy ich cukrzyca lub otyłość uprawnia do zapisania się w etapie pierwszym. Nawet jeśli zdrowy rozsądek kazał w to powątpiewać, trudno się dziwić próbującym rozwikłać, co rząd ma na myśli.

Opublikowane w piątek rozporządzenie epidemiczne potwierdza, że zakres chorób przewlekłych uprawniających do szczepienia w etapie pierwszym nie jest tożsamy z zakresem chorób przewlekłych określonych w Narodowym Programie Szczepień, które również będą uprawniać do szczepienia się wcześniej, ale... później. I nie tak, jak te z rozporządzenia epidemicznego. A że to trudno zrozumieć?

strona 1 z 2
Zobacz także
  • Barometr epidemii (41)
  • Barometr epidemii (40)
  • Barometr epidemii (39)
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!