Koronawirusy, czyli powracający problem - strona 2

13.02.2020
Ewa Stanek-Misiąg

To są laboratoria zajmujące się groźnymi, egzotycznymi wirusami, jak ebola. Najbliższe takie laboratorium znajduje się w Niemczech. Żeby badać koronawirus 2019-nCoV konieczne jest laboratorium klasy BSL-3, którą ma nasza pracownia Małopolskiego Centrum Biotechnologii.

Ten najwyższy rodzaj zabezpieczeń oznacza między innymi konieczność pracy w hermetycznym kombinezonie?

W kombinezonie, z użyciem respiratora, w szczelnym pomieszczeniu znajdującym się w chronionym przez różne systemy laboratorium. Badana próbka znajduje się w specjalnej komorze. Zabezpieczenia mają charakter warstwowy. Jeśli zawiedzie pierwsza warstwa, jest druga. Jeśli zawiedzie druga, jest trzecia.

Nie ma szans, żeby z takiego laboratorium coś się wydostało?

Praktycznie nie ma. Pojawiły się niepoważne plotki o tym, że wirus 2019-nCoV mógł się wymknąć naukowcom. Zgodnie z naszym stanem wiedzy jest to nielogiczne i niemożliwe. Wszyscy specjaliści w dziedzinie są świadomi, że koronawirusy przekraczają barierę gatunkową. To jest całkowicie naturalna kolej rzeczy. Średnio raz na dekadę pojawia się nowy koronawirus u ludzi. Podobnie, jak w przypadku grypy, gdzie raz na kilkanaście–kilkadziesiąt lat mamy nowy szczep wirusa.

Jak to się dzieje, że południowa Azja jest generatorem wirusów?

Koronawirus MERS pojawił się akurat na Bliskim Wschodzie.
Myślę, że jednym z najważniejszych czynników jest bliski kontakt człowiek–zwierzę. Ludzie łapią dzikie zwierzęta, zamykają w klatkach, przebywają w ich obecności na targach. Tak rozprzestrzenił się wirus SARS. Jenoty i łaskuny przeniosły go w pobliże ludzi. Teraz są różne teorie. Na przykład, że źródłem zakażenia są węże. Nie jest to absolutnie niemożliwe, zwracam jednak uwagę na to, że jest to bardzo nieprawdopodobne i nie ma żadnych przesłanek, że tak było. Węże to gady. Wirusy z dużą trudnością przenoszą się nawet pomiędzy blisko spokrewnionymi gatunkami, ta trudność jest tym większa, im większa różnica pomiędzy gospodarzami. Gady bardzo się od nas różnią nie tylko fizjologicznie, ale również genetycznie.
Wiemy za to, że większość koronawirusów pochodzi od nietoperzy, ale do przeniesienia na człowieka zazwyczaj potrzebny jest nosiciel pośredni – wielbłąd, łaskun czy jenot.

Jak, tak po ludzku, wytłumaczyć dlaczego nietoperzom od tych wirusów nic się nie dzieje, a my umieramy?

W chorobach wirusowych bardzo często jest tak, że zabija nas nie sam wirus, tylko odpowiedź naszego układu immunologicznego, który próbując się bronić, czasami broni się nadmiernie. Układ immunologiczny u nietoperzy nie walczy aż tak mocno, więc zwierzaki mogą chorować, ale bez gorączki, osłabienia. Z drugiej strony nietoperze używają innych mechanizmów obrony przeciwwirusowej na poziomie pojedynczej komórki, co umożliwia im trzymanie zakażenia w ryzach.

Wirusy są dla człowieka groźniejsze niż bakterie?

Bakterie są do siebie bardzo podobne, a wirusy się bardzo od siebie różnią. Tworzenie antybiotyku polega na znalezieniu wspólnego czynnika u bakterii i znalezieniu sposobu, jak go zablokować. W przypadku wirusów nie ma punktów wspólnych i nie jesteśmy w stanie opracować uniwersalnego leku. Jednakże prowadzi się próby działania na organizm, a nie na samego wirusa. Umożliwiłoby to modulację odpowiedzi naszego organizmu i hamowanie zakażenia różnymi patogenami.

Rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg

strona 2 z 2
Zobacz także
Wybrane treści dla pacjenta
  • Test combo – grypa, COVID-19, RSV
  • Przeziębienie, grypa czy COVID-19?
  • Koronawirus (COVID-19) a grypa sezonowa - różnice i podobieństwa
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!