Włoski porządek - strona 2

20.04.2020
Ewa Stanek-Misiąg

Poprawiło się któremuś z waszych pacjentów?

(ciężkie westchnienie) Niestety nie. Ich stan był stabilny i nawet wydawało się, że widać poprawę na horyzoncie, bo nastąpił spadek parametrów zapalnych, diureza była prawidłowa, można było zmniejszyć ilość tlenu w mieszaninie oddechowej, u jednego z chorych podjęliśmy nawet próbę odzwyczajania od respiratora, ale sprawy przybrały inny obrót. Światełko w tunelu okazało się w ciągu dwóch dni rozpędzonym pociągiem.
Z leczeniem starszych osób jest tak, że jeśli w pierwszym okresie terapii nie uda się osiągnąć sukcesu, wyhamować choroby, to potem niestety szanse dramatycznie maleją. Nierzadko dochodzi do nadkażeń, wtórnych infekcji bakteryjnych, grzybiczych, co wymaga podawania między innymi antybiotyków i dalszych ewentualnych modyfikacji terapii przeciwdrobnoustrojowej. Kolejne interwencje, kolejne leki, kaskada powikłań. Efekt domina to najlepsze określenie tej sytuacji.
Co gorsze, w przebiegu COVID-19 występuje nie tylko niewydolność wielonarządowa, ale także powikłania zakrzepowo-zatorowe. Masywne zatorowości zdarzają się nawet u młodych osób bez absolutnie żadnych obciążeń. Mimo że zmodyfikowano profilaktykę przeciwzakrzepową i podaje się podwójną dawkę profilaktyczną heparyny drobnocząsteczkowej, to powikłania zakrzepowo-zatorowe wciąż występują. Jedna z teorii mówi, że być może przyczynę stanowi wtórne zapalenie drobnych naczyń. Wskazywać na to mogłyby wyniki badań autopsyjnych, w których stwierdzano obecność materiału zatorowego w drobnych tętniczkach oraz brak korelacji stężenia D-dimerów z klinicznym obrazem zakrzepicy.
Włosi powołali specjalny zespół immunologów i reumatologów, który będzie badać ten temat. Zatorowość wydaje się cichym zabójcą. Zastanawiam się, ilu pacjentów odesłanych do domów, ponieważ infekcja przebiega u nich łagodnie, może się z powodu zatorowości pożegnać ze światem?

Od wielu dni każdego dnia we Włoszech z powodu koronawirusa umiera ponad 500 osób. Obecność śmierci musi być przytłaczająca…

Na oddziałach intensywnej terapii śmiertelność jest naprawdę wysoka. To jest przykre także dlatego, że pacjenci są sami. W normalnych warunkach daje się zwykle tak wszystko zorganizować, że choremu w ostatnich chwilach towarzyszy rodzina. Teraz to jest niemożliwe. Często ostatni kontakt z chorym jego bliscy mają wtedy, gdy pacjent przekazywany jest na oddział intensywnej terapii.
Lekarze starają się pomóc i jeśli tylko pozwala na to stan chorego oraz możliwości techniczne, to organizują wideokonferencje przez telefon.
Byłam pod wrażeniem serdeczności, ciepła i cierpliwości, jaką okazuje włoski personel. Jak bardzo, mimo fizycznego i psychicznego wyczerpania dba o to, żeby na oddziale panowała dobra atmosfera. Mają kartki z alfabetem i literka po literce próbują się porozumieć z chorymi, u pacjentów z rurką tracheostomijną czytają z ruchu warg.
Nasza misja to był bardziej gest solidarności niż realna pomoc, choć bardzo się staraliśmy. Włosi podkreślali, że doceniają ten gest. Wiele się nauczyliśmy. Bezcenne były rozmowy z dwoma profesorami, anestezjologami z ogromnym doświadczeniem, którzy chętnie dzielili się z nami swoją wiedzą. Sprawdziliśmy się też jako zespół. Pochodzimy z różnych światów, cywilnego i wojskowego, mamy różne specjalności, a udało się nam stworzyć grupę ludzi, którzy mogą na siebie liczyć.

Rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg

strona 2 z 2
Zobacz także
  • Ozdrowieńcy mogą pomóc
  • Kto ma przeżyć?
Wybrane treści dla pacjenta
  • Przeziębienie, grypa czy COVID-19?
  • Koronawirus (COVID-19) a grypa sezonowa - różnice i podobieństwa
  • Test combo – grypa, COVID-19, RSV
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!