OIL w Warszawie interweniuje w sprawie ataków na lekarzy ze szpitala dziecięcego

11.06.2019
Małgorzata Solecka

Podejmowane próby zastraszania kadry medycznej, internetowy hejt, jak również wtargnięcie na oddział w trakcie trwania dyżuru medycznego przez osoby postronne budzi nasz stanowczy sprzeciw – podkreśla Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej (ORL) w Warszawie. To reakcja na niedzielne wydarzenia w Szpitalu Dziecięcym im. prof. Jana Bogdanowicza przy ul. Niekłańskiej w Warszawie.


Łukasz Jankowski, prezes ORL w Warszawie. Fot. Przemek Wierzchowski

Chodzi o „polskiego Alfiego Evansa”, jak chłopca, który w styczniu trafił do szpitala przy ul. Niekłańskiej, nazywa część mediów. Od tamtego czasu chłopiec nie odzyskał świadomości, jego oddech jest wspomagany przez aparaturę.

Skąd skojarzenie z Alfiem Evansem? Stan zdrowia kilkumiesięcznego Szymona gwałtownie się pogorszył, dziecko trafiło najpierw do szpitala w Radomiu, a stamtąd do placówki o wyższym stopniu referencyjności. Bliscy chłopca twierdzili, że jego stan ma związek ze szczepieniem przeciwko pneumokokom, które dziecko otrzymało kilka dni wcześniej. Oskarżyli też lekarzy z ul. Niekłańskiej o plany odłączenia dziecka od aparatury podtrzymującej życie oraz wszczęcie procedury orzeczenia śmierci mózgowej. Stąd skojarzenie z brytyjskim Alfiem Evansem. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku Alfiego Evansa, uaktywnili się internauci oraz – niemal wyłącznie prawicowe – media.

Nastroje tylko częściowo uspokoiło oświadczenie władz szpitala, że o odłączeniu od aparatury nie było i nie ma mowy, chłopiec jest poddawany badaniom, które mają pomóc ustalić przyczyny pogorszenia się stanu jego zdrowia. Podobne stanowisko przedstawił minister zdrowia Łukasz Szumowski, który wraz ze współpracownikami – w tym Głównym Inspektorem Sanitarnym, włączonym do sprawy ze względu na konieczność sprawdzenia, czy rzeczywiście istnieje związek między szczepieniem a stanem zdrowia Szymona – zaangażował się w wyjaśnienie konfliktu między rodziną chłopca a szpitalem. Po drugiej stronie barykady stanęli antyszczepionkowi aktywiści, którzy wprost twierdzili, że Szymon otrzymał szczepionkę z „wadliwej serii”.

W rzeczywistości szybko wykluczono „winę” szczepionki, co potwierdziły wyniki badań genetycznych. O ich wynikach poinformowali na Facebooku sami rodzice, kilkakrotnie zwracając się z prośbą do śledzących losy syna internautów o niepowielanie informacji na temat związku stanu zdrowia ich dziecka ze szczepieniem. Jednocześnie kolejne wpisy na stronie chłopca na Facebooku wskazywały, że rodzice z jednej strony pogodzili się z faktem, że szpital nie może zbyt wiele zaoferować chłopcu – kilka razy pojawiły się informacje o leczeniu paliatywnym, z drugiej, że nie zamierzają złożyć broni. Dlatego m.in. zaangażowali zewnętrznych terapeutów.

Stan chłopca miał (bazując na wpisach z oficjalnego fanpage’u Szymona) być „stabilny”, „bez zmian” – przez wiele tygodni. Stronę zresztą ostatnio zawieszono ze względu na stan psychiczny matki chłopca. W weekend pojawiła się znów, a internauci przeczytali dramatyczny apel o modlitwę, stawienie się pod szpitalem i obronę chłopca, któremu – rzekomo – szpital ma zarówno odmawiać leczenia, jak i blokować możliwość przeprowadzenia procedur ratujących życie. Oskarżenia zresztą spersonalizowano, a jako główną „winowajczynię” podano „ordynator oddziału”. Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać: natychmiast w komentarzach wskazano „winną” – ordynator… oddziału pediatrii, która ze sprawą Szymona nie ma nic wspólnego.

Fala hejtu w końcu została przekierowana „właściwie” – na ordynator oddziału intensywnej terapii. Wypowiedzi z życzeniem śmierci, grafiki z szubienicą, wyzwiska, spośród których „suka” nie należy do najbardziej obelżywych… Lekarka musiała zmierzyć się w niedzielę również z posłem Kukiz’15 Pawłem Skuteckim, który – jako przedstawiciel antyszczepionkowców – towarzyszył matce chłopca we wręczaniu pisma z żądaniem „zniesienia leczenia paliatywnego oraz wdrożenia leczenia” (cytat z wpisu z 10 czerwca). Przy „poselskiej interwencji” było obecnych dwóch funkcjonariuszy policji, którzy – według relacji świadków – zachowywali się jak obstawa posła.

– Niezwłocznie po uzyskaniu informacji o wtargnięciu osoby postronnej na oddział intensywnej terapii i zakłócaniu pracy lekarza dyżurnego na miejsce wysłano przedstawiciela izby, z lekarzem dyżurnym oddziału intensywnej terapii kontaktował się również telefonicznie prezes ORL, który zapewnił lekarzy o wsparciu samorządu i zaoferował pomoc prawną – powiedział w poniedziałek „Medycynie Praktycznej” Łukasz Jankowski, prezes ORL w Warszawie.

W poniedziałek wieczorem Prezydium warszawskiej ORL przyjęło też stanowisko w sprawie niedzielnych wydarzeń. „W związku z wydarzeniami z dnia 9.06.2019 r., mającymi dalszy ciąg w mediach społecznościowych, a dotyczącymi lekarzy i pacjentów Szpitala Dziecięcego im. prof. Jana Bogdanowicza przy ul. Niekłańskiej, Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie apeluje o natychmiastowe zaprzestanie działań mogących prowadzić do destabilizacji pracy Oddziału Intensywnej Terapii, jak i całego szpitala przy ul. Niekłańskiej w Warszawie” – czytamy w dokumencie.

– Podejmowane próby zastraszania kadry medycznej, w szczególności lekarza pełniącego wczoraj dyżur na Oddziale Intensywnej Terapii, internetowy hejt, jak również nieuprawnione wtargnięcie na oddział w trakcie trwania dyżuru medycznego przez osoby postronne, budzi nasz stanowczy sprzeciw. Zachowania takie, będące naruszeniem obowiązującego prawa, niosą za sobą ryzyko dla bezpieczeństwa pacjentów przebywających pod opieką Oddziału i nigdy nie powinny mieć miejsca – podkreślają lekarze, apelując – przy zrozumieniu „trudnej sytuacji rodziców i ich tragedii” o umożliwienie personelowi medycznemu niezakłóconego wykonywania swoich obowiązków zawodowych.

Na apelu się jednak nie skończyło. – Wysłaliśmy pismo z żądaniem usunięcia z Facebooka obraźliwych wpisów pod adresem lekarzy. We wtorek rano złożymy w prokuraturze doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez autorów wpisów, bo niektóre z nich mogą wypełniać znamiona czynu zabronionego – powiedział nam Jankowski.

Oświadczenie w poniedziałek opublikował również szpital. „W związku z ponownie wpływającymi do Szpitala licznymi zapytaniami od instytucji, mediów, parlamentarzysty i osób prywatnych informujemy, że Pacjent przebywa w naszym Szpitalu na Oddziale Intensywnej Terapii od 22 stycznia 2019 r. w stanie skrajnie ciężkim z nieodwracalnym uszkodzeniem centralnego układu nerwowego” – czytamy w nim.

Władze szpitala stwierdzają, że w trakcie tego czasu kilkakrotnie zwoływano konsylia lekarskie, „wynikiem czego ustalono przyczynę choroby dziecka. Ze względu na tajemnicę lekarską nie możemy jej upublicznić, natomiast pełne informacje są w posiadaniu Rodziców.” We wszystkich konsyliach, na zaproszenie rodziców Szymona, mogli uczestniczyć zaproszeni przez nich lekarze specjaliści, a o wynikach konsyliów rodzice byli „drobiazgowo informowani”.

– Rodzina Pacjenta jest na bieżąco informowana o stanie zdrowia swojego syna. Spełnione są wszystkie kryteria należytego szacunku i aktualnej wiedzy medycznej w procesie hospitalizacji. Zapewniona jest również pomoc lekarska oraz psychologiczna na żądanie. Kolejne pojawiające się żądania i propozycje alternatywnego leczenia ze strony rodziców naszego Pacjenta są rozpatrywanie przez lekarzy naszego Szpitala, a także były opiniowane podczas konsyliów. Nie ma jednak podstaw merytorycznych do ich zastosowania albo wiążą się ze zbyt dużym ryzykiem dla Pacjenta – podkreślają władze szpitala, powtarzając, że „nie zachodzi obawa zaprzestania procesu leczenia”.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań