Urzędujący prezydent RP wypowiedział się o szczepieniach

07.07.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Publiczna deklaracja może mieć długofalowe negatywne konsekwencje dla szczepień, które od lat promuje Ministerstwo Zdrowia, Główny Inspektor Sanitarny i liczne lekarskie towarzystwa naukowe.

Prezydent Andrzej Duda, 29 czerwca 2020 r. Fot. Michał Ryniak / Agencja Gazeta

Urzędujący prezydent RP publicznie zadeklarował w poniedziałek późnym wieczorem, że „nigdy nie szczepił się przeciwko grypie”. Co więcej, podkreślił, że nie jest zwolennikiem „jakichkolwiek szczepień obowiązkowych”. – Jeżeli chodzi o szczepionkę. Absolutnie nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych. Powiem państwu otwarcie: ja osobiście nigdy się nie zaszczepiłem na grypę, bo uważam, że nie. Miałem oczywiście różne szczepienia jako dziecko i później jako dorosły chłopak, ale na grypę się nigdy nie szczepiłem i nie chcę się szczepić – mówił Andrzej Duda w Końskich, podczas telewizyjnego spotkania z publicznością, czyli jednoosobowej „debaty” przed II turą wyborów prezydenckich.

Poniedziałkowe wypowiedzi Andrzeja Dudy na temat szczepień mogą mieć długofalowe skutki dla zdrowia publicznego w Polsce – mogą utwierdzić wielu obywateli, że nie warto się szczepić, niwecząc tym samy częściowo długoletni wysiłek edukacyjny wielu instytucji państwowych (w tym Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego [GIS]), licznych lekarskich towarzystw naukowych i innych organizacji profesjonalistów w walce ze skutkami chorób zakaźnych, którym można zapobiegać poprzez szczepienia, w tym grypy. W tym kontekście wydaje się, że w świetle emocji jakie ten problem budzi w społeczeństwie, publiczne wypowiedzi wysokiej rangi urzędników państwowych dotyczące szczepień ochronnych powinny być szczególnie przemyślane, precyzyjne i wyważone, z uwzględnieniem ich długofalowych skutków.

Wczoraj w Końskich – podobnie jak podczas debaty przed I turą, gdy w studiu TVP padło pytanie, czy szczepienie przeciwko SARS-CoV-2 powinno być obowiązkowe – również i tym razem Andrzej Duda musiał się „zmierzyć” z tematem. Cudzysłów nieprzypadkowy, bo wydaje się, że i pytanie pojawiło się nieprzypadkowo. Przed I turą najwyraźniej nie dość dokładnie wybrzmiała opinia kandydata na stanowisko Prezydenta RP, że szczepionka ma nie być obowiązkowa. Uporczywe podnoszenie tej kwestii może o tyle dziwić, że na razie szczepionki przeciwko SARS-CoV-2 nie ma, a jeśli w ogóle powstanie i zostanie dopuszczona do użytku, szanse na jej obowiązkowość są zerowe (Ministerstwo Zdrowia otwarcie deklarowało, że nie ma o tym mowy). Nie wiemy nawet jaka będzie skuteczność takiej szczepionki, nie mamy danych o jej bezpieczeństwie, więc dywagacje na temat jej obowiązkowości są pozbawione jakichkolwiek racjonalnych podstaw. Są czysto teoretyczne. Nasuwa się więc pytanie: czy nie jest to aby celowa strategia w walce o głosy części wyborców Konfederacji? Są wśród nich aktywiści znani z działalności z gruntu antyszczepionkowej (z list Konfederacji do Sejmu startowali m.in. Justyna Socha kierująca stowarzyszeniem STOP NOP i Paweł Skutecki), a duża grupa to tzw. wolnościowcy, którzy wprawdzie nie kwestionują skuteczności i bezpieczeństwa szczepień, jednak przeciwstawiają się ich obowiązkowości, dążąc do rozwiązań znanych w dużej części krajów Europy Zachodniej, gdzie szczepienia są finansowane ze środków publicznych, choć nie są obowiązkowe.

Literalne znaczenie słów „nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych” jest jednoznaczne. Mimo tego w nocy Prezydent Andrzej Duda na Twitterze „prostował” swoją wypowiedź, zarzucając komentatorom manipulację. Podkreślał, że nie mówił o szczepieniach jako takich, tylko o szczepieniach przeciwko grypie i koronawirusowi. Nota bene – szczepienie przeciwko grypie nigdy nie było obowiązkowe w Polsce, zaś szczepionki przeciwko SARS-CoV-2 póki co nie ma i mimo postępów prac nie wiadomo, czy w ogóle będzie. Wynika z tego, że Prezydent Andrzej Duda – czytając literalnie jego wyjaśnienia na Twitterze – jest przeciwnikiem obowiązku szczepień tam, gdzie tego obowiązku i tak nie ma. Bo tam, gdzie jest – jak napisał nocą – „inna rozmowa”. „Polio, gruźlica, szkarlatyna” – w tych chorobach szczepienia, zdaniem urzędującego Prezydenta, powinny być obowiązkowe (fakt, że nie ma i nigdy nie było szczepionki przeciwko szkarlatynie, jest już zupełnie bez znaczenia).

Ta nagła aktywność w obszarze szczepień obowiązkowych jest zaskakująca, bo podczas całej swojej 5-letniej kadencji prezydenckiej Andrzej Duda ani razu nie dał nawet do zrozumienia, że jest przeciwnikiem szczepień obowiązkowych. Wręcz przeciwnie – jedną z pierwszych decyzji, jakie podjął jako głowa państwa, było podpisanie – słusznie skądinąd – ustawy rozszerzającej Program Szczepień Ochronnych (PSO) o obowiązkowe szczepienie dzieci przeciwko pneumokokom (mimo apeli działaczy ruchów antyszczepionkowych, wobec których Kancelaria Prezydenta wykonała jedynie pojednawczy gest, zapraszając ich na kurtuazyjne spotkanie). Prezydent nie wsparł obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej, której celem było zniesienie obowiązku szczepień, a posłowie Prawa i Sprawiedliwości bez długiej dyskusji odrzucili projekt przygotowany przez Stowarzyszenie STOP NOP.

A może trzeba przyjąć za „dobrą” monetę wyjaśnienia, że prezydentowi chodziło „tylko” o szczepienie przeciw grypie? W tę stronę z interpretacją podąża Ministerstwo Zdrowia – rzecznik resortu zapowiedział właśnie, że minister Łukasz Szumowski będzie rozmawiać z Andrzejem Dudą na temat szczepień. A jest o czym. Bo wysoki – najwyższy – urzędnik państwowy nigdy, ale zwłaszcza w czasie stanu epidemii, nie powinien składać deklaracji sprowadzających się do stwierdzenia: „nigdy nie szczepiłem się przeciw grypie, bo nie”. Takie deklaracje w ustach wysokich urzędników państwowych stają się publicznym zaprzeczeniem postaw prozdrowotnych i z pewności nie są w interesie szeroko pojętego zdrowia publicznego, na którego straży powinny stać instytucje i urzędy państwowe. Tym bardziej, że szczepienie przeciwko grypie jest szczepieniem zalecanym w polskim PSO dla wszystkich osób, które chcą zmniejszyć ryzyko zachorowania na grypę i powikłań tej choroby, a Ministerstwo Zdrowia (o czym mówił w wywiadzie dla portalu MP.PL minister Łukasz Szumowski), GIS oraz liczni eksperci zastanawiają się, co zrobić, by w sezonie 2020/2021 zwiększyć – i to radykalnie – odsetek Polaków, którzy zaszczepią się przeciw grypie. Bo – w odróżnieniu od wielu innych krajów Unii Europejskiej czy Ameryki Północnej – z tym szczepieniem w Polsce jest wręcz tragicznie.

Obywatel Andrzej Duda, mężczyzna stosunkowo młody i prawdopodobnie bez żadnych czynników ryzyka (choroby przewlekłe), w którego najbliższym otoczeniu nie ma ani małych dzieci, ani osób w podeszłym wieku lub innych należących do grupy ryzyka ciężkiego przebiegu grypy, nie musi się szczepić przeciwko tej chorobie. Co prawda grypa nawet u młodych i zdrowych osób może wywołać poważne powikłania, ale każdy ma prawo do swoich decyzji. Dowiedzieliśmy się w poniedziałek, że obywatel Andrzej Duda znajduje się w nieelitarnym gronie około 96% naszego społeczeństwa, bo Polacy przeciwko grypie się, generalnie, nie szczepią pomimo zaleceń Ministra Zdrowia, GIS oraz wielu innych instytucji i naukowych towarzystw krajowych, jak i o randze międzynarodowej. Być może dlatego, że w przeciwieństwie do innych krajów dobry przykład długo nie płynął z góry? W USA Prezydent Barack Obama co roku publicznie poddawał się szczepieniu przeciwko grypie, traktując to jako część swoich obowiązków w zakresie zdrowia publicznego. Pierwszym polskim politykiem, który publicznie zaszczepił się przeciwko grypie (w 2015 r.) był ówczesny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Potem dołączył marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Publicznie przeciwko grypie zaczęli się też szczepić m.in. członkowie Naczelnej Rady Lekarskiej i wielu polskich lekarzy – wszystko po to, by do szczepienia mobilizować nie tylko personel medyczny, ale także obywateli. Promocja szczepienia, jakby na to nie patrzeć, nie wyszła jednak poza branżę medyczną.

Szczepienia ochronne to jeden z kluczowych fundamentów zdrowia publicznego, a dbałość o zdrowie publiczne jest konstytucyjnym obowiązkiem państwa, władz publicznych – zarówno centralnych, jak i samorządowych. Żaden urzędnik państwowy nie powinien, a wręcz nie może – jeśli nie chce się sprzeniewierzyć Konstytucji RP – propagować postaw nie prozdrowotnych, sprzecznych z aktualną wiedzą. Można mieć wrażenie, że Prezydent Andrzej Duda w poniedziałek właśnie to zrobił, czyniąc z takiej postawy swój atut. Jak bowiem inaczej odebrać deklarację „Powiem państwu otwarcie: ja osobiście nigdy się nie zaszczepiłem na grypę, bo uważam, że nie”? Co wolno obywatelowi, nie godzi się prezydentowi. Prezydent nie może twierdzić publicznie (wręcz się szczycić), że postępuje wbrew zaleceniom Ministerstwa Zdrowia, GIS, towarzystw naukowych, konsultantów krajowych, jak również organizacji międzynarodowych, takich choćby Europejskie Centrum ds. Kontroli Chorób (ECDC). Czy może się nie szczepić przeciwko grypie? Oczywiście, że tak. Jest jednak granica między swobodami obywatelskimi a powinnościami wynikającymi ze sprawowania funkcji państwowych. Wielu obywateli może nawet oczekiwać, że ich Prezydent, Premier, Marszałkowie Sejmu i Senatu oraz inni wysokiej rangi urzędnicy państwowi będą należycie i wzorcowo uodpornieni przeciwko chorobom zakaźnym, którym można zapobiegać poprzez szczepienia, aby mogli bez zakłóceń wypełniać swoje obowiązki. Obywatel Andrzej Duda może się więc nie szczepić przeciwko grypie i teraz, i zawsze. Jednak Prezydent Andrzej Duda nie może się tym publicznie chwalić.

Zobacz także

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań