Szczepienie przeciwko grypie za 400 zł?

07.10.2020
Małgorzata Solecka

Jedna z prywatnych poradni w Warszawie zaoferowała wizytę szczepienną z użyciem szczepionki przeciwko grypie w cenie 400 złotych. Sprawa wywołała falę oburzenia. Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział we wtorek, że resort sprawdzi, czy są podstawy do tego, by sprawą zajęła się prokuratura. Z informacji mp.pl wynika też, że sprawę analizuje Biuro Rzecznika Praw Pacjenta.

Sytuacja z dostępnością do szczepionek przeciwko grypie, wbrew zapewnieniom Ministerstwa Zdrowia, jest zła. W aptekach preparatów nie ma i nie wiadomo, kiedy będą. W ostatnich dniach o uruchomieniu samorządowego programu szczepień dla seniorów poinformował m.in. prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, zaznaczając jednocześnie, że na razie do przychodni trafiła mniej niż połowa z zamówionych dawek szczepionki. Firmy, które od lat prowadzą szczepienia swoich pracowników, nie wiedzą, czy i kiedy pozyskają szczepionkę (z naszych informacji wynika, że nie zaszczepiono np. pracowników Ministerstwa Zdrowia, chociaż akcja była już zapowiedziana).

I w tej sytuacji jeden z rozpoznawalnych medialnie lekarzy, z dużymi zasięgami w mediach społecznościowych, pracujący w prywatnej poradni, umieścił w poniedziałek na swoim profilu zdjęcie lodówki zapełnionej jedną ze szczepionek. Umieszczony w poście link odsyłał do cennika przychodni, w którym cena wizyty lekarskiej połączonej ze szczepieniem tym preparatem opiewała na 400 zł. Urzędowa cena Vaxigripu, bo o tym preparacie mowa, to 45,76 zł. To lek objęty pełną reglamentacją, wpisany na listę leków zagrożonych brakiem dostępności. Komentujący sprawę aptekarze zwracali uwagę, że im za sprzedaż takiego preparatu z naruszeniem przepisów grozi do 10 lat pozbawienia wolności i ogromne kary finansowe, łącznie z cofnięciem zezwolenia na prowadzenie apteki. A owo naruszenie przepisów to sprzedaż leku w cenie wyższej niż urzędowa.

Sprawą zajęła się też Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie. – Oceniam to jednoznacznie, jako nieakceptowalne wykorzystanie sytuacji braku szczepionek na rynku, w sytuacji tak dużego popytu. Doprowadził to tego brak zapewnienia dostępu do szczepień dla chętnych osób przez Ministerstwo Zdrowia - jeśli resort szybko nie zareaguje, takie nieakceptowalne sytuacje mogą się niestety powtarzać – powiedział nam Łukasz Jankowski, prezes OIL w Warszawie. Dodał, że w kontekście tej sprawy pojawiają się również pytania o postawy etyczne lekarzy. Będzie to przedmiotem analizy zarówno zespołu ds. naruszeń izby, jak i Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej.

- Jesteśmy w stanie walki z koronawirusem. Powinny obowiązywać urzędowe ceny szczepionek na grypę oraz na inne wyroby medyczne służące zwalczaniu pandemii. Rozumiem, że jest wolność gospodarcza, ale są jej granice. Nie można zarabiać na ludzkiej tragedii – skomentował dla portalu mp.pl prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Z naszych informacji wynika, że sprawę analizuje Rzecznik Praw Pacjenta. Minister Zdrowia Adam Niedzielski wyraził podczas wtorkowej konferencji prasowej oburzenie. – Zachowania spekulacyjne są nieetyczne i urągają powadze zawodu lekarza lub farmaceuty – podkreślił. Dodał również, że resort sprawdzi, czy są podstawy do skierowania sprawy do prokuratury.

Pierwsze komentarze prawników są podzielone. Środowa „Rzeczpospolita” cytuje opinie, zgodnie z którymi działania poradni – działającej całkowicie poza systemem publicznym – trudno uznać za bezprawne. „Konkretne szczepionki mają ustaloną od niedawna urzędową cenę sprzedaży. Gabinety prywatne szczepionek nie sprzedają, bo prawo na to nie zezwala. W polskiej praktyce, o której legalność od lat spierają się lekarze z farmaceutami, gabinety sprzedają tzw. usługę szczepienną, obejmującą podanie szczepionki, na którą nie ma ustalonej ceny urzędowej” – przywołuje opinię jednego z prawników.

W środę rano na stronie internetowej poradni trudno już było szukać wspomnianego wyżej cennika, bo strona znalazła się – jak głosi komunikat – w przebudowie. Zanim zarządzający spółką zdecydowali się jednak na taki krok, w cenniku można było znaleźć informację o cenie samej wizyty, którą musiałby uregulować pacjent przynoszący własny preparat – było to 140 złotych. W tej sytuacji linia obrony oparta na nieurzędowej cenie usługi szczepiennej raczej nie ma racji bytu. Co więcej, gdyby została taka linia podjęta, do akcji mógłby – według pierwszych sygnałów od prawników – wkroczyć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), bo przepisy chronią konsumentów przed tzw. sprzedażą wiązaną (podmiot, w tym przypadku sprzedaje szczepionkę za cenę urzędową, ale klient – bo przecież nie pacjent! – musi dopłacić do 400 zł za konsultację lekarską). Lekarze, którzy od lat funkcjonują wyłącznie w sektorze prywatnym i prowadzą szczepienia dzieci, zwracają uwagę, że na płatnych szczepionkach nie zarabiają ani grosza – rodzice płacą ustalone stawki za konsultacje lekarskie.

Cała sprawa, oprócz wymiaru etycznego i prawnego może mieć też ogromne konsekwencje społeczne. Naruszone bowiem zostało dobre imię zawodu lekarza – reklamowanie „usługi szczepiennej” po tak zawyżonej cenie wpisuje się w retorykę ruchów antyszczepionkowych, które (między innymi) forsują tezę, że lekarze promują szczepienia dla zysków, że czerpią z tego finansowe profity. Do tego lekarz, który umieścił taką „reklamę” jest mocno zaangażowany w promowanie szczepień ochronnych.

Po drugie, szczepienie stało się w jednej chwili dobrem luksusowym, dostępnym dla co najmniej dobrze sytuowanych. Albo takich, którzy – z przyczyn zdrowotnych – orientują się, że muszą wyłożyć kilkaset złotych za to, co teoretycznie powinien im gwarantować system publiczny. To narusza zaufanie społeczne i do lekarzy (spekulacja) i do systemu szczepień ochronnych (iluzoryczna gwarancja, złudny populacyjny program szczepień).

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań