Kto ponosi odpowiedzialność za zmniejszenie zaufania do szczepień?

07.09.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Ofensywa ciemnogrodu to zatruty owoc „dobrej zmiany” – pisze na łamach „Gazety Wyborczej” Janusz Lewandowski, europoseł PO, prominentny polityk tej partii, analizując polityczną podbudowę, jaką ruchom antyszczepionkowym zapewniły rządy Zjednoczonej Prawicy. Ludzie, którzy mieszkają w szklanych domach, nie powinni rzucać kamieniami – głosi mało popularne w Polsce przysłowie. Przysłowia naprawdę są mądrością narodów.

Fot. www.istockphoto.com / miriam-doerr

Z tezą Janusza Lewandowskiego trudno polemizować, bo jest ona na wskroś prawdziwa: rzeczywiście, podważanie zaufania do elit (również intelektualnych), czy też szerzej – nauki – to codzienność ostatnich 6 lat na skalę wcześniej niespotykaną. Rzeczywiście, to politycy Zjednoczonej Prawicy wpuścili po raz pierwszy na polityczne salony działaczy antyszczepionkowych, jeszcze przed wyborami w 2015 roku. To od premier rządu PiS usłyszeliśmy, że obie strony szczepionkowego sporu (w sprawie obowiązkowych szczepień dzieci i młodzieży) mają swoje racje. To posłowie Zjednoczonej Prawicy, niemal jednomyślnie, nie odrzucili w pierwszym czytaniu społecznego projektu ustawy o zniesieniu obowiązku szczepień dzieci i młodzieży. To Prawo i Sprawiedliwość toleruje w swoich szeregach posłów, którzy jawnie podważają rządową strategię walki z pandemią. To wszystko jest prawdą.

Jednak owa „ofensywa ciemnogrodu” bynajmniej nie rozpoczęła się w 2015 roku, za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Janusz Lewandowski i inni politycy Koalicji Obywatelskiej, dziś prześcigający się w tropieniu antyszczepionkowych treści lub postaw w obozie rządzącym, powinni uderzyć się we własne piersi, czy też iść za ewangeliczną radą i najpierw wyjąć belkę ze swego oka, by łatwiej dostrzec źdźbło – a niechby i belkę – w oku politycznych konkurentów.

Jest wrzesień 2009 roku. Ewa Kopacz, minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska, odpowiada na pytanie posła opozycji, Bolesława Piechy, o zakup szczepionek przeciwko grypie A/H1N1, potocznie zwaną świńską. Szczepionki, dopuszczone przez agencje rejestrujące leki, w tym Europejską Agencję Leków (EMA), kupują na potęgę niemal wszystkie kraje wysokorozwinięte, świat boi się pandemicznego szczepu wirusa grypy. Polska – czeka. – Będziemy kupować te szczepionki (…), ale tylko wtedy, panie pośle, kiedy będziemy znać skuteczność tej szczepionki, nie kierując się tylko i wyłącznie marketingiem firmy, która będzie tę szczepionkę oferowała, i oczywiście będziemy ją zalecać, a nie refundować. Zaszczepimy nieodpłatnie tylko grupy ryzyka – zapewnia Kopacz.

Polski rząd nie chce kupować szczepionki przeciwko grypie pandemicznej na zasadach oferowanych przez producentów. Chce, żeby szczepionki były – podobnie jak szczepionki przeciwko grypie sezonowej – dostępne dla pacjentów w aptekach, by były w normalnym, rynkowym, obrocie. Firmy farmaceutyczne nie decydują się na taki krok: nie muszą, bo praktycznie wszystkie kraje składają zamówienia rządowe, które wyczerpują moce produkcyjne firm, dostarczających przecież – równolegle – preparaty na „zwykłą” grypę.

Potem, wiele miesięcy później, Ewa Kopacz będzie chodzić w glorii ministra, który nie ugiął się pod presją BigPharmy, który postawił się potężnemu lobby farmaceutycznemu. Choć na podwórku krajowym znajdą się i tacy, którzy będą wypominać, że Polska nie kupiła szczepionek przeciwko tzw. świńskiej grypie nawet dla grup dużego ryzyka, w tym pracowników opieki zdrowotej. Gdyby zagrożenie było rzeczywiste (wiadomo, że WHO pospieszyła się z uznaniem zagrożenia za pandemiczne, co zresztą w 2020 roku zaowocowało opóźnioną reakcją na informacje o wirusie SARS-CoV-2), konsekwencje byłyby trudne do wyobrażenia. Ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich, Janusz Kochanowski (poniósł śmierć w katastrofie smoleńskiej) kieruje nawet w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.

Na razie jest jednak jesień 2009 roku. Opozycja, media, eksperci – dosłownie wszyscy naciskają na zakup szczepionek. Jednak na początku listopada (szczepionek wciąż nie ma, rząd się ciągle „zastanawia”) rząd udziela informacji w Sejmie na prośbę bynajmniej nie opozycji, która – jak pokaże przebieg dyskusji – chce rozmawiać głównie o zakupie szczepionek. Pytania zadaje Platforma Obywatelska. Pytania dla rządu wygodne („czy rzeczywiście Światowa Organizacja Zdrowia, ogłaszając pandemię grypy A/H1N1, zastosowała takie same kryteria jak wtedy, gdy ogłaszała ostatnią pandemię – pandemię hiszpanki?”), starannie omijające najbardziej zapalny punkt.

I wiceminister Adam Fronczak odpowiada i przedstawia informację o dyskusjach nad zasadnością ogłoszenia pandemii, stanie rezerw leków przeciwwirusowych, skali zakażeń w Polsce (nie jest duża, co jest wynikiem, między innymi, a może przede wszystkim, fatalnej sytuacji w laboratoriach, dosłownie „zatkanych” próbkami), stanie przygotowań szpitali. W informacji pojawiają się też wątki dotyczące szczepień przeciwko grypie A/H1N1 („Krajowy Komitet do Spraw Pandemii Grypy rekomenduje rozpoczęcie szczepień po uzyskaniu pełnej informacji o bezpieczeństwie i skuteczności nowych szczepionek”), ale główny przekaz jest jasny: rząd za większe zagrożenie niż tzw. świńska grypa uznaje grypę sezonową, więc nadzwyczajnych działań nie należy się spodziewać. – Stoimy na stanowisku, że ta szczepionka, która, jak słyszymy, jest bezpieczna i która powinna być szeroko stosowana, powinna być traktowana tak samo jak każda inna szczepionka, czyli powinna być dostępna na otwartym rynku, w aptekach, w pełni, bo to świadczyłoby o tym, że nie ma żadnej różnicy co do zasad strategii jej rejestracji i dalszego postępowania, jeśli chodzi o jej dystrybucję – mówi wiceszef resortu, a posłowie opozycji (i zapewne nie tylko oni) bezbłędnie wyłapują clou wypowiedzi „ta szczepionka, która, jak słyszymy, jest bezpieczna”.

Na sejmowej formułują się dwa obozy. Posłowie opozycji – zwłaszcza posłowie SLD, choć nie tylko – podkreślają, że rząd nie ma żadnych podstaw do podważania bezpieczeństwa szczepionek, dopuszczonych do obrotu przez EMA i Komisję Europejską. – Dlaczego nie rozpoczęto akcji szczepień przeciwko grypie osób z grup szczególnego ryzyka, zwłaszcza personelu medycznego? Jak pani minister wyobraża sobie funkcjonowanie służby zdrowia w sytuacji, gdyby, odpukać, ogarnęła Polskę pandemia świńskiej grypy i gdyby, odpukać, zachorowało 10 proc. personelu medycznego? Dlaczego nie zostało rozpoczęte szczepienie funkcjonariuszy Służby Celnej na wschodniej granicy? Dlaczego pani minister ryzykuje ich życie? – pyta Grzegorz Pisalski (Lewica). – Powtarza pani, jak mantrę, że grypa sezonowa jest o wiele groźniejsza od świńskiej. Skoro tak, to dlaczego nie walczy pani o to, aby szczepionka przeciwko grypie sezonowej była refundowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia?

Marek Balicki, poseł niezależny, z mównicy przypomina, że w Unii Europejskiej „widać dwie drogi uchronienia się od świńskiej grypy”. – Pierwsza droga to szczepienia ochronne, począwszy od ogarniętej kryzysem ekonomicznym Wielkiej Brytanii, poprzez bogatą Szwecję, aż do biednej, w naszym rozumieniu, Rumunii. Druga droga, o której wspominała pani minister w rozmowie z panią redaktor Olejnik w programie „Kropka nad i”, to herbata z miodem – wbija szpilę Kopacz. Balicki przypomina, że choć rząd uzależnia decyzję o zakupie szczepionek od pewności, że są one bezpieczne, nie ma kompetencji do potwierdzania tego, a wszystkie instytucje, które mają takie możliwości i kompetencje – EMA, Komisja Europejska, WHO – decyzje już wydały. Pozytywne. – Więc, pani minister, jeśli szczepionka jest skuteczna i bezpieczna, a jest, bo stwierdziła to Komisja Europejska i Światowa Organizacja Zdrowia, to rząd ma obowiązek zakupić odpowiednią ilość szczepionki przeciwko świńskiej grypie i objąć tymi szczepieniami przynajmniej osoby z grup ryzyka. Dlatego apeluję do pana premiera Tuska o to, aby nie oszczędzał na zdrowiu publicznym, dopóki nie ma jeszcze epidemii, bo jak będzie epidemia, wtedy będzie za późno.

Posłowie Platformy Obywatelskiej stoją po drugiej stronie barykady. – Dlaczego trzy duże koncerny farmaceutyczne po raz pierwszy w tak dziwny sposób dystrybuują swoje produkty? Nie odbywa się to na wolnym rynku, tylko produkty potwierdzone i rekomendowane przez europejską agencję medycyny, zalecane przez WHO, są dystrybuowane poprzez kanały rządowe. (Głos z sali: Europejską Agencję Leków, a nie medycyny.) Dlaczego, jak donoszą media, niektóre rządy podpisują umowy, które mówią, że firmy nie poniosą konsekwencji szkodliwych działań? Dlaczego jeden z producentów zawiera nawet taką umowę, że pacjenci i lekarze nie mogą być poinformowani o ewentualnych skutkach ubocznych szczepienia? – docieka Maciej Orzechowski, z zawodu lekarz. – Często wspominana w wypowiedziach medialnych brytyjska NHS na pytanie, czy szczepionka jest bezpieczna, odpowiada w ten sposób: może być używana – zwraca uwagę.

Krok, a tak naprawdę znacznie dalej, idzie Teresa Piotrowska (kilka lat później zostanie ministrem spraw wewnętrznych w rządzie Ewy Kopacz, ale już w 2009 roku uchodzi za jej dobrą koleżankę). – Bulwersują doniesienia medialne ze Szwecji, z Francji, gdzie resort zdrowia rządu francuskiego w zawartych na zakup szczepionek kontraktach zgodził się na zapis, iż w razie komplikacji zdrowotnych związanych z potencjalnymi skutkami ubocznymi szczepionek przeciw grypie nikt nie będzie mógł wytoczyć procesu. Firmy farmaceutyczne będą bezkarne. Utajniono również skutki uboczne. Nie będą ich znali ani lekarze, ani pacjenci – podkreśla posłanka. – Dużym problemem jest również skład szczepionek. I chyba wcale nie jest tak, jak powiedział pan poseł Balicki, że są one bezpieczne. Epidemiolodzy we Francji biją na alarm. Zakupione szczepionki mają w swoim składzie rtęć. Jak donoszą media we Francji, przewiduje się, że zakupione szczepionki mogą zabić nawet 60 tys. mieszkańców Francji. Również naukowcy w Polsce zwracają uwagę na dodawany do tych szczepionek skwalen, związek, który powoduje powstawanie przeciwciał, które wywołują ciężkie choroby.

W dyskusji w sumie bierze udział kilkudziesięciu posłów, temat jest gorący. Podsumowuje go osobiście Ewa Kopacz. – Dzisiaj ze względu na ochronę negocjacji, które toczymy, nie mogę przytoczyć szczegółów tej umowy, ale jedno mogę powiedzieć: departament prawny znalazł tam co najmniej 20 punktów spornych. A więc czy obowiązkiem ministra i rządu jest doprowadzić do tego, aby zawierać umowy zgodne z interesem państwa i pacjentów polskich, czy też z interesem firm farmaceutycznych? – pyta retorycznie. – Jeśli dzisiaj wiem, że na rynku dostępne są trzy szczepionki trzech różnych firm, a każda z nich, ja nie zdradzam tu tajemnicy, ma inną zawartość substancji czynnej, to nie zastanawia państwa to, że mimo iż w każdej z nich obecność substancji czynnej jest inna, są traktowane tak samo? Czy dzisiaj minister zdrowia i fachowcy, którzy to oceniają, nie mają choćby przez moment wątpliwości co do tego, że może tą, która zawiera tę substancję czynną w śladowych ilościach, jest po prostu wodą święconą, a nie szczepionką? Za to mamy zapłacić? – kontynuuje. W swoim przemówieniu Kopacz dużo ironizuje na temat „cudownych leków”, które nie wykazują skutków ubocznych (nie ma ich w żadnych rejestrach), wytyka firmom farmaceutycznym (a więc i instytucjom, które dopuściły szczepionki na rynek) tempo prac nad szczepionką i niewielką skalę badań. Wypowiedź ministra zdrowia, na co zwrócą uwagę komentatorzy, utkana jest z wątków niemal wprost zapożyczonych z polskich (i nie tylko) publikacji antyszczepionkowych.

Pod koniec listopada 2009 roku Kopacz ogłasza publicznie: nie będzie zakupu szczepionek. – Biorę na siebie pełną odpowiedzialność.

Minister miała na myśli odpowiedzialność za konsekwencje braku zakupu szczepionek. Ale ponosi też odpowiedzialność, w ogromnym zakresie, za osłabienie zaufania do szczepionek i szczepień jako takich. Ona personalnie i jej formacja polityczna – również. Warto o tym pamiętać i przypominać również teraz, nawet jeśli „sześć ostatnich lat”, by strawestować Beatę Szydło, obciąża już wyłącznie Zjednoczoną Prawicę.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań