Ospa wietrzna na oddziale położniczym

Data utworzenia:  09.10.2013
Aktualizacja: 10.10.2013
Renata Kołton

Nikt na naszym oddziale ginekologicznym nie pamięta, żeby podobna sytuacja zdarzyła się wcześniej. Byliśmy zaskoczeni – mówi Wojciech Konieczny, dyrektor Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie, w którym jedna z pacjentek zachorowała na ospę wietrzną. Taka sytuacja jest ostrzeżeniem dla innych placówek opieki zdrowotnej.

W ubiegłym tygodniu Szpital w Częstochowie wstrzymał przyjęcia na oddział położniczy. U jednej z pacjentek stwierdzono bowiem objawy ospy wietrzej, co stanowiło zagrożenie również dla pozostałych rodzących i noworodków. Poza wstrzymaniem przyjęć konieczne było zastosowanie profilaktyki biernej u wybranych osób oraz odsunięcie od obowiązków służbowych trzech pracowników. O sytuację na oddziale zapytaliśmy dyrektora Szpitala Wojciecha Koniecznego.

Renata Kołton: W zeszłym tygodniu na oddziale ginekologicznym pojawił się wirus ospy wietrznej. Jak obecnie wygląda sytuacja? Czy oddział został zamknięty?

Wojciech Konieczny: Oddział nie został zamknięty. Po uaktywnieniu się wirusa, do momentu wypisania wszystkich pacjentek, wstrzymane zostały nowe przyjęcia. Dziś rano (8 października – przyp. red.) wyszła ostatnia pacjentka z dzieckiem, która miała kontakt z wirusem. Od jutra od rana wznowimy przyjęcia.

Czy kobiety i dzieci, które miały kontakt z chorą na ospę, będą monitorowane pod kątem zachorowania?

Tak. Mają odpowiednie wpisy w swoich kartach informacyjnych. Przekazano im, że mają się zgłosić do kontroli. Sanepid częstochowski również będzie to monitorował.

Czy w szpitalu prowadzona jest dokumentacja na temat uodpornienia personelu? Czy nie ma ryzyka, że nowe pacjentki zarażą się od pracowników szpitala?

Nikt na naszym oddziale nie pamięta, żeby podobna sytuacja zdarzyła się wcześniej. Byliśmy zaskoczeni. Nie mieliśmy gotowych informacji, do których można by się w takim przypadku odwołać. Trzy osoby odsunęliśmy od pracy na dwa tygodnie, ponieważ istnieje podejrzenie, że nie przechodziły ospy i mogą teraz zachorować. W przypadku pozostałych pracowników nie ma takiego niebezpieczeństwa.

Jakie działania jeszcze Państwo podjęli?

W momencie, gdy ujawnił się wirus, sprowadziliśmy immunoglobulinę dla czworga dzieci. Po konsultacji z sanepidem, oddziałem noworodkowym i lekarzami ginekologami, zastosowaliśmy odpowiednie procedury. Wstrzymaliśmy przyjęcia. Teraz odbywa się wietrzenie i dezynfekcja. Oddział jest przygotowywany do przyjęcia nowych pacjentek. Powstał protokół na temat tego, co wydarzyło.

Do jakich placówek kierowane są pacjentki, które nie mogły zostać przyjęte?

W Częstochowie jest jeszcze jeden oddział ginekologiczny, w Szpitalu Wojewódzkim na Parkitce. Teraz jest przepełniony. Warunki na pewno są trudne i być może pacjentki są szybciej wypisywane. Ten drugi oddział jest o wiele większy od naszego. Gdyby tam wystąpiła taka sytuacja, to my być może nie zdołalibyśmy przejąć wszystkich pacjentek. Mogłoby powstać większe zamieszanie. Wystąpienie wirusa na oddziale to duży kłopot. Trzeba zabezpieczyć konkretną chorą, zadbać o inne rodzące pacjentki. Pojawia się problem dla całego systemu. Dochodzą także kwestie ekonomiczne, utrata przychodów z powodu wstrzymania przyjęć.

Ile pacjentek musiało być skierowanych do szpitala na Parkitce?

Myślę, że ponad 20.

Jakie straty poniosą Państwo w związku z wystąpieniem wirusa?

Licząc wszystko, to może być nawet 100 000 zł.

Jak uniknąć takich sytuacji w przyszłości?

To, co się wydarzyło u nas w szpitalu, może być wynikiem niedopatrzenia w profilaktyce pacjentki. Należy podjąć wszelkie działania, aby takim sytuacjom zapobiegać jeszcze w okresie przedszpitalnym. Prowadząc ciążę należy zwrócić uwagę, czy kobieta chorowała wcześniej na ospę. Być może jest to nieszczęśliwy przypadek, jakie czasami zdarzają się w medycynie.


OD REDAKCJI:

Kobiety ciężarne i noworodki należą do grupy ryzyka ciężkiego przebiegu i zgonu z powodu ospy wietrznej. Jest to choroba o dużej zakaźności, zatem jeden chory może się stać przyczyną wybuchu lokalnej epidemii w placówce opieki zdrowotnej. Dodatkowo wszystkie działania podjęte przez dyrekcję wiązały się z dużymi nakładami finansowymi. Taka sytuacja jest ostrzeżeniem dla innych placówek opieki zdrowotnej. Dyrektorzy placówek powinni monitorować, czy pracownicy są odporni na choroby, którym można zapobiegać poprzez szczepienia, i dotyczy to nie tylko wirusowego zapalenia wątroby typu B, ale również m. in. ospy wietrznej, różyczki, odry i świnki. U nieuodpornionych pracowników wskazane jest uzupełnienie szczepień.

Natomiast lekarze rodzinni, interniści i ginekolodzy powinni aktywnie sprawdzać, czy kobiety w wieku rozrodczym są odporne na ospę wietrzną, a w razie braku wiarygodnych dowodów uodpornienia zalecać poddanie się szczepieniu. Zgodnie z Programem Szczepień Ochronnych szczepienie przeciwko ospie wietrznej kobiet planujących ciążę (oraz i innych osób), które nie chorowały wcześniej na ospę wietrzną, należy do szczepień zalecanych, o czym lekarz ma prawny obowiązek poinformować swoich pacjentów. Szczepienie należy przeprowadzić jeszcze przed zajściem w ciążę z uwagi na przeciwwskazanie stosowania „żywych” szczepionek w okresie ciąży.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań