Brak empatii i naruszenie wszelkich zasad etycznych

08.06.2021
Małgorzata Solecka

W sieci zawrzało po wykorzystaniu przez organizację kontestującą szczepienia wizerunku zmarłego młodego mężczyzny, aby podważyć bezpieczeństwo szczepień przeciwko COVID-19. W umieszczonym na Facebooku wpisie autorka doniesienia podała, bez zgody rodziny, wrażliwe dane i zdjęcie zmarłego wraz z informacją, jakoby jego zgon miał związek z niedawnym szczepieniem. Po proteście rodziny zmarłego i zapowiedzi zgłoszenia sprawy na policję, autorka wydała oświadczenie, przepraszając bliskich, ale stwierdziła jednocześnie, że informacje pozyskała „jako dziennikarka”. To miałoby usprawiedliwić decyzję o publikacji.


Fot. Thomas Ulrich / Pixbay

Można skupić się na rozważaniach, czy aktywistka czołowego ruchu kontestującego szczepienia rzeczywiście jest dziennikarką. Odpowiedź nie jest jednoznaczna: czynni zawodowo dziennikarze raczej rzadko startują w wyborach parlamentarnych i udzielają się w partiach politycznych, choćby w charakterze doradców lub też ekspertów. Fakt, że ktoś para się pisaniem do gazety, nie czyni z niego jeszcze dziennikarza, w którego zawód wpisane jest zobowiązanie do pozostawania obiektywnym, podążania za prawdą, rzetelnego opisywania faktów i oddzielania ich od własnych przekonań. Dziennikarz, otrzymując informację o zdarzeniu, sprawdziłby fakty. I nawet jeśli zdecydowałby – on lub redakcja – o przekazaniu zweryfikowanej informacji o stanie zdrowia pacjenta do publikacji, z całą pewnością nie podałby wrażliwych danych, umożliwiających identyfikację osoby (nie mówiąc o pełnych danych i zdjęciu!). Oczywiście, nie tylko autorka owego kontrowersyjnego „doniesienia” przekracza wszelkie granice politycznego zaangażowania – przykłady można byłoby mnożyć, zwłaszcza w ostatnich kilku latach. Mimo wszystko, jeśli już upierać się, że liderka ruchu kontestującego szczepienia pozostaje w orbicie mediów, bliżej jej do definicji publicysty. Publicyści komentują rzeczywistość, wielu z nich ma bardzo sprecyzowane i niekiedy skrajne poglądy, najbardziej cenieni są ci, którzy poza takimi poglądami mają jeszcze wiedzę na temat, o którym piszą, ale … nie jest to warunek sine qua non. Jednak już z samych wyjaśnień autorki – opublikowanych po protestach rodziny i lawinie negatywnych komentarzy internautów – wynika, że rzekoma informacja nie została podana tylko w celach, nomen omen, informacyjnych, bo przy jej okazji promowano zbiórkę pieniędzy na portalu crowdfundingowym na cele organizacji, której lideruje autorka kontrowersyjnego „doniesienia”.

Jednak te semantyczne rozważania nie zmieniają istoty rzeczy: nawet dziennikarz pozyskując informację dotyczącą stanu zdrowia prywatnej osoby, nie ma żadnego prawa do publikowania jego wrażliwych danych bez jednoznacznej – i najlepiej wyrażonej na piśmie lub w inny sposób utrwalonej – zgody rodziny pacjenta. Publikacja bez takiej zgody narusza wszelkie zasady etyczne. A te w przypadku dziennikarzy są bardzo restrykcyjne, jeśli chodzi o ochronę nie tylko danych, ale przede wszystkim dóbr osobistych. Mówiąc inaczej: rodzina zmarłego mężczyzny nie tylko powinna (co zresztą zapowiedziała) zgłosić sprawę na policję i do prokuratury, ale może rozważyć również pozew cywilny i zażądać sowitego odszkodowania. A to zła wiadomość dla autorki kontrowersyjnego „doniesienia”. Nawet, jeśli zmieni ona narrację i stwierdzi, że opublikowała informacje nie jako dziennikarka, ale osoba prywatna, jej stronę obserwuje kilkadziesiąt tysięcy osób – wystarczający zasięg, by mówić o wyrządzonej krzywdzie dużych rozmiarów.

Jednak czy tylko rodzina powinna w takich sprawach działać? Gdy w 2019 roku na Samoa wybuchła epidemia odry (spowodowana wyjątkowo małym, na skutek działalności ruchów antyszczepionkowych, odsetkiem zaszczepionych), zarządzono tam ogólnokrajową kampanię szczepień, a od 2020 roku szczepienia przeciwko odrze stały się obowiązkowe. Szczepienia przebiegały sprawnie, kilka tysięcy zachorowań i ponad 80 przypadków śmiertelnych zmieniło niechętne wcześniej nastawienie mieszkańców Samoa do profilaktyki odry, co jednak nie przeszkodziło aktywistom antyszczepionkowym w dalszym prowadzeniu kampanii przeciwko szczepieniom, z użyciem całego arsenału „argumentów” o rzekomej szkodliwości szczepień. Riposta władz była błyskawiczna: szczególnie aktywnego przeciwnika szczepień aresztowano i oskarżono o podżeganie oraz sprowadzanie zagrożenia publicznego, a sąd nie zgodził się wypuścić go za kaucją, argumentując, że na wolności wróci – w czasie trwającej epidemii – do swojej działalności, szkodliwej z punktu widzenia dobra publicznego.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań