Zwiększona zachorowalność na różyczkę w Polsce

Data utworzenia:  26.06.2013
Aktualizacja: 27.06.2013
PAP, Gazeta Wyborcza

Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego wynika, że od 1 stycznia do 15 czerwca zarejestrowano ponad 32 tys. zachorowań na różyczkę – prawie dziesięciokrotnie więcej niż w tym samym okresie 2012 r.

Ostatnio amerykańskie Centers for Disease Control and Prevention (CDC) zaleciły, aby kobiety w wieku rozrodczym przed podróżą do Polski zaszczepiły się przeciwko różyczce. Podobne ostrzeżenie wystosowano wobec osób wyjeżdżających do Japonii, gdzie również odnotowano zwiększenie zapadalności na tę chorobę (zob. Zwiększona zachorowalność na różyczkę w Japonii).

Dr med. Iwona Paradowska-Stankiewicz, konsultant krajowy ds. epidemiologii, stwierdziła w rozmowie z PAP, że w Polsce mamy do czynienia z tzw. epidemią wyrównawczą (chorują roczniki niezaszczepione przed laty przeciwko różyczce). Większość (ok. 80%) stanowią młodzi nieszczepieni mężczyźni w wieku 19–24 lat oraz ci nieco starsi, od 25. do 28. roku życia. Mogą oni stanowić źródło zakażenia dla innych podatnych osób, które nie chorowały na różyczkę lub nie były szczepione.

- W naszym kraju chorują mężczyźni, którzy w dzieciństwie nie byli jeszcze objęci szczepieniami przeciwko różyczce - podkreśliła dr Paradowska-Stankiewicz. W Polsce wprowadzono je do obowiązkowego kalendarza szczepień w 1988 r., początkowo dotyczyły jednak tylko dziewcząt w 13. roku życia.

W Polsce (podobnie jak w Japonii) celem takiego programu szczepień było wyeliminowanie ryzyka zakażenia u kobiet ciężarnych i zespołu różyczki wrodzonej. Nadal jednak chorowały dzieci w wieku 5–9 lat, czyli grupa wiekowa , w której różyczka występuje najczęściej. W 1995 r. do programu szczepień wprowadzono w Polsce szczepienia z użyciem trójskładnikowych preparatów przeciwko odrze, śwince i różyczce (MMR). Były to jednak szczepionki zalecane, a nie obowiązkowe. W tym czasie w Japonii realizowano już obowiązkowe szczepienia przeciwko różyczce obejmujące obie płcie (wprowadzono je w 1989 r.).

W Polsce MMR wprowadzono do programu szczepień obowiązkowych dopiero w 2004 r. i objęto nimi również chłopców. Kilka lat później po raz pierwszy zaobserwowano zmniejszenie zapadalności na różyczkę w całej populacji. Z opublikowanego w 2013 r. raportu NIZP-PZH wynika, że od tego czasu co kilka lat pojawiały się jedynie tzw. epidemie wyrównawcze, choć w coraz mniejszym nasileniu.

Dr Paradowska-Stankiewicz powiedziała, że zwiastunem kolejnej takiej epidemii było zwiększenie zachorowalności na różyczkę w 2012 r. w województwie wielkopolskim. Zakażenia te zaczęły się rozprzestrzeniać na wschodnie regiony kraju. Ostatnio więcej przypadków tej choroby zarejestrowano w woj. lubelskim i małopolskim.

W innych krajach, takich jak Czechy i Węgry, to się już nie zdarza, tam jednak wcześniej wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciwko różyczce. W Unii Europejskiej poza Polską więcej zachorowań na różyczkę rejestruje się jedynie w Rumunii.

- W innych krajach UE zdarza się natomiast wzrost zachorowań na odrę. Mimo to odra i różyczka są na etapie całkowitej eliminacji w Europie - dodała dr Paradowska-Stankiewicz.

Eksperci zwracają uwagę, że duża liczba zachorowań podawana przez NIZP-PZH może się wiązać z nadrozpoznawalnością różyczki przez lekarzy POZ, ponieważ zgłaszają oni podejrzenia na podstawie objawów klinicznych bez potwierdzenia wirusologicznego (zob. prof. Leszek Szenborn: Różyczka w Polsce – między planem eliminacji choroby a praktyką w gabinetach lekarskich).

- Ze smutkiem muszę przyznać, że w Polsce tylko niewielki procent diagnoz potwierdza się laboratoryjnie, głównie z przyczyn finansowych, choć takie badania są nieodpłatne – mówi dr Paradowska-Stankiewicz. - Lekarz, który u swojego pacjenta podejrzewa różyczkę, powinien zgłosić to do Inspekcji Sanitarnej oraz powinien pobrać próbkę krwi i przekazać do Laboratorium Referencyjnego znajdującego się w Zakładzie Wirusologii NIZP-PZH w celu potwierdzenia lub niepotwierdzenia zachorowania na różyczkę. Tylko wystąpienie objawów klinicznych charakterystycznych dla różyczki oraz wykonanie wspomnianych badań laboratoryjnych jest pewnym potwierdzeniem choroby, zalecanym także przez Światową Organizację Zdrowia koordynującą Program Eliminacji Różyczki i Odry – podkreśla dr Paradowska-Stankiewicz.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań