Niespełna milion osób, które jeszcze nie zaszczepiły się przeciwko COVID-19 otrzyma na początku tygodnia SMS od Ministerstwa Zdrowia z przypomnieniem o takiej możliwości. To niespełna co dziesiąty dorosły Polak, który mógłby (powinien) się zaszczepić, ale tego nie zrobił. Dlaczego? Rząd wyśle wiadomości tylko do tych, którzy mają Internetowe Konto Pacjenta (IKP).
Wcześniej wiadomości otrzymywały osoby, które posiadają IKP i już zakończyły podstawowy schemat szczepienia – im Ministerstwo Zdrowia dziękowało za zaszczepienie i przypominało o możliwości i potrzebie przyjęcia trzeciej dawki po upływie ≥6 miesięcy od zakończenia schematu podstawowego. Osoby, które ukończyły 50 lat, dostały zresztą wkrótce po tym kolejną wiadomość, że w ich przypadku szczepienie możliwe jest już po upływie 5 miesięcy (p. Czy lekarz ma prawo skrócić odstęp do dawki przypominającej szczepienia przeciwko COVID-19 do 5 miesięcy?).
Wysyłanie wiadomości do zaszczepionych i pozostawienie odłogiem tych, których postawa wobec szczepień powinna w znacznie większym stopniu absorbować uwagę rządzących, nie umknęło komentatorom – i Ministerstwo Zdrowia postanowiło uzupełnić swoją strategię komunikacyjną, informując o akcji wysyłania SMS-ów do osób jeszcze niezaszczepionych. Sęk w tym, że tylko do tych, które założyły wcześniej IKP. Takich osób jest jednak ok. 900 tys. Tylko, biorąc pod uwagę, że szczepienia nie przyjął więcej niż co trzeci dorosły Polak.
W dodatku wiadomo – wielokrotnie chwalili się tym zresztą przedstawiciele rządu – że to właśnie szczepienia przeciwko COVID-19 stały się prawdziwym kołem zamachowym, które przyspieszyło zakładanie IKP – wcześniej z tej opcji korzystali nieliczni.
Nie wiadomo, dlaczego rząd nie korzysta z innego, prostego rozwiązania – czyli opcji wysłania wiadomości tekstowych przez RCB. Skoro wykorzystano alerty do przypominania o uczestnictwie w wyborach, wydaje się ze wszech miar uzasadnione, by nie incydentalnie, ale systematycznie przypominać obywatelom o szczepieniach przeciwko COVID-19. Jak mogłaby wyglądać taka wiadomość?
„W związku z trwającym stanem pandemii COVID-19 przypominamy:
- jeśli jeszcze nie zaszczepiłeś siebie i swoich dzieci powyżej 12. roku życia – zrób to jak najszybciej;
- dawka przypominająca jest dostępna po 180 dniach od szczepienia podstawowego, dla osób 50+ po 150 dniach;
- jeśli jesteś w pełni zaszczepiony, sprawdź, czy Twoi bliscy też są bezpieczni;
- noś maseczki w przestrzeniach zamkniętych i wszędzie tam, gdzie utrzymanie dystansu nie jest możliwe;
Dbaj o zdrowie swoje i innych, bądź odpowiedzialny.”
Że wytrąciłoby to część społeczeństwa z (fałszywego) poczucia bezpieczeństwa? Tym lepiej.
Taka SMS-owa, szeroko zakrojona akcja, nie wyczerpuje jednak środków, jakie ma do dyspozycji rząd. Czas najwyższy, by zniknęły z ulic kompromitujące akcję szczepień plakaty „Ostatnia prosta” – tak, jak prognozowaliśmy, gdy się pojawiały, jest to slogan wręcz dezinformujący i demobilizujący. Zamiast nich powinny zawisnąć – wszędzie, gdzie to możliwe, na ulicach, w szkołach i przedszkolach, wszystkich urzędach rządowych i samorządowych, placówkach ochrony zdrowia i aptekach, środkach transportu – mniejsze i większe plakaty, w sposób graficzny pokazujące efekty szczepień. Jaki jest związek między poziomem zaszczepienia populacji a liczbą zgonów z powodu COVID-19 w poszczególnych krajach, jaki odsetek hospitalizowanych z powodu COVID-19, w tym przebywających na oddziałach intensywnej terapii, stanowią osoby nieszczepione i w pełni zaszczepione, jak szczepienia chronią przed objawowym COVID-19, w tym o ciężkim przebiegu, i zgonem w poszczególnych grupach wiekowych.
To z pewnością wymaga więcej wysiłku, niż wysłanie SMS-ów do bazy osób, które aktywnie korzystają z rozwiązań technologicznych (choć jeszcze się nie zaszczepiły). Ale informacja o potrzebie szczepienia nie może być adresowana do wybranych. Powinna dotrzeć dosłownie do wszystkich.
