Falstart kolejnej akcji szczepień przeciwko COVID-19

07.12.2023
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Pierwsze dni szczepień przeciwko COVID-19 w sezonie 2023/2024 preparatem dostosowanym do wariantu XBB.1.5 trudno uznać za sukces. 6 grudnia szczepienia ruszyły i po kilku godzinach Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (RARS) przestała przyjmować zamówienia na szczepionki. Powód? Wyczerpana pierwsza pula 210 000 dawek. Komunikat Ministerstwa Zdrowia, że 7 grudnia przyjmowanie zamówień zostanie wznowione, mało kogo uspokoił. Punkty szczepień odwołują już umówione terminy.

Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl

  • Pierwszego dnia szczepień szczepionki do dużej części punktów dotarły później niż powinny, a niektóre punkty otrzymały 1/5, a nawet 1/10 zamówienia
  • MZ tłumaczy, że zamówienie opiewa łącznie na milion dawek, ale chętnych do szczepienia może być nawet kilka razy więcej
  • MZ ograniczył możliwość szczepień przeciwko COVID-19 do aptek i poradni POZ. Jednak te pierwsze dopiero podpisują umowy, a poradnie POZ z kolei są umiarkowanie zainteresowane prowadzeniem szczepień
  • Oficjalnych informacji z pierwszej doby szczepień nie ma, ale pojawiły się dane, że w środę do godz. 16.00 wykonano ich niespełna 4000

Takich informacji w środę wieczorem i w nocy otrzymaliśmy kilkanaście: szczepienie umówione na piątek lub sobotę zostaje odwołane. Ponowna rejestracja na szczepienie okazała się w przypadku części chętnych możliwa, ale w znacząco mniej dogodnej lokalizacji, albo wręcz niemożliwa. Powód? W tej chwili można się rejestrować tylko do 14 grudnia – od połowy miesiąca rejestracja zostanie przeniesiona na inną platformę. Dlaczego taką operację zaplanowano na pierwsze dni akcji szczepień, trudno powiedzieć.

Pierwszego dnia szczepień logistyka wołała o pomstę do nieba przez cały dzień. Szczepionki do dużej części punktów dotarły później niż powinny, więc umówione na konkretne godziny szczepienia zaczynały się z poślizgiem – ale pacjenci wykazywali się dużą cierpliwością, ciesząc się, że dawki w ogóle dotarły. Bo niektóre punkty szczepień otrzymały 1/5, a nawet 1/10 zamówienia – stąd już w środę pojawiły się zapowiedzi, że trzeba się liczyć z odwoływaniem terminów na koniec tygodnia. Przed południem padł system i nie można się było zarejestrować (ani przez IKP, ani nawet stacjonarnie, w poradni lub aptece). Kolejna trudność: osoby, które wiosną przyjęły trzecią dawkę przypominającą, system zablokował. Był to kolejny „błąd techniczny”, który został dość szybko naprawiony.

Szybko naprawić się natomiast nie da podstawowych problemów: po pierwsze, nieadekwatnej do skali zainteresowania liczby zamówionych dawek szczepionki. Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że zamówienie opiewa łącznie na milion dawek, ale – jak zwracaliśmy uwagę na portalu w ostatnich kilku tygodniach – chętnych do szczepienia może być nawet kilka razy więcej. Dwie dawki przypominające przyjęło ok. 8% populacji, a w przeprowadzanych w ostatnim czasie sondażach chęć szczepienia przeciwko nowemu podwariantowi SARS-CoV-2 deklarowało >20% badanych. Można zaryzykować stwierdzenie, że zamówienie nawet 3 milionów dawek nie wiązałoby się z dużym ryzykiem konieczności ich utylizacji, oczywiście gdyby...

I tu pojawia się drugi zasadniczy błąd, czyli zbyt mała liczba punktów prowadzących szczepienia. Ministerstwo Zdrowia ograniczyło możliwość szczepień przeciwko COVID-19 tylko do aptek i poradni POZ. Jednak te pierwsze dopiero podpisują umowy (NFZ na bieżąco raportuje, ile „już” umów podpisano, cudzysłów konieczny, zważywszy na datę, jest to ok. 200 aptek w skali całego kraju), poradnie POZ z kolei są umiarkowanie zainteresowane prowadzeniem szczepień. Bynajmniej nie ze złej woli – środek sezonu infekcyjnego, który „wybuchł Polsce w rękach” – m.in. przez opóźnione o 3 miesiące w stosunku do innych krajów Unii Europejskiej szczepienia przeciwko COVID-19 i porażkę w szczepieniach przeciwko grypie – skutecznie ogranicza możliwości personelu POZ w obszarach innych, niż bieżące przyjmowanie zmagających się z infekcjami pacjentów.

Ograniczona liczba dostępnych punktów szczepień przekłada się na liczbę szczepień wykonanych oraz dostępnych terminów. Oficjalnych informacji z pierwszej doby szczepień nie ma, ale pojawiły się dane, że w środę do godz. 16.00 wykonano ich niespełna 4000. To 1/10 liczby szczepień wykonywanych w czasie, gdy podawana była druga dawka przypominająca (jesień 2022 r.).

Na dziś sytuacja jest taka, że chętni na szczepienie szturmują e-rejestrację, ale również – telefonicznie lub osobiście – apteki i poradnie (nie ułatwia zadania wprowadzająca w błąd mapa punktów szczepień, zamieszczona na stronach rządowych, która od dawna jest nieaktualna i nie ma nic wspólnego z rzeczywistym wykazem punktów, które prowadzą lub uruchomią szczepienia nowym preparatem XBB.1.5). Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, zrzeszającego lekarzy POZ, w czwartek zaapelowała wręcz do obecnej minister zdrowia, by powiadomiła pacjentów o braku dostępności szczepionek. – Sytuacja braku szczepionek przy jednoczesnej akcji medialnej skutkuje ogromną liczbą telefonów i zapytań pacjentów, co utrudnia bieżącą pracę placówek – podkreśliła. Ta „akcja medialna” nie ma jednak nic wspólnego z rządową akcją informacyjną na temat potrzeby zaszczepienia się przeciwko COVID-19 – Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało, że takowej prowadzić nie będzie. Nie ma też żadnych sygnałów, że zmieniło w tej sprawie zdanie.

Zobacz także

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań