Etyka lekarska w czasach zarazy. Cz. 13. Etyczne nakazy poza Kodeksem - felieton dr. hab. n. med. Tadeusza M. Zielonki - strona 2

24.06.2020
dr hab. n. med. Tadeusz M. Zielonka
Katedra Medycyny Rodzinnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego

Uczelnie medyczne w Polsce nadmiernie skupiają się w edukacji na działaniach diagnostyczno-terapeutycznych i mało czasu poświęcają profilaktyce oraz problemom sanitarnym. Nie chodzi tylko o liczbę godzin przeznaczonych na te tematy, ale o ich praktyczne implikacje. W moim pokoleniu, nawet jeśli mówiono o konieczności mycia rąk, to równocześnie nie było środków dezynfekcyjnych, często nawet mydła, a do wytarcia rąk służyły brudne wielorazowego użytku ręczniki. Nie sprzyjało to tworzeniu odpowiednich nawyków, a dziś to pokolenie uczy młodzież medyczną, jak należy postępować. We wspomnianym badaniu studenci rzadko wskazywali nauczycieli akademickich jako dobry przykład odpowiedniej higieny rąk. Młodzi ludzie uczą się zawodu, obserwując jak wykonują go ich nauczyciele. Jeśli nie zobaczą, że po każdym kontakcie z chorym i z potencjalnie zakażonym przedmiotem należy zdezynfekować ręce, nie będę tego czynić w przyszłości. Uczelnie medyczne muszą głęboko zmienić podejście do nauczania w tym zakresie, wskazując na medyczne, ekonomiczne, ale też etyczne aspekty tych działań.

Głęboki niedobór kadr medycznych powoduje, że ci którzy jeszcze pracują, nie są w stanie wypełnić wszystkich obowiązków. Gdy lekarz ma tłum pacjentów, których trzeba wysłuchać, zbadać, zapisać leki, wystawić zwolnienie z pracy, skierowania na badania, zapisać jak stosować leki, wyedukować i opisać to wszystko w dokumentacji, musi z czegoś zrezygnować, bo wszystkiego nie sposób zrobić, nawet jeśli Judym jest jego idolem. Eliminacja dezynfekcji rąk i sprzętu po każdym kontakcie z chorym jest stosunkowo najbezpieczniejsza, bo nie stoi za tym widmo prokuratora, kontrola NFZ czy ZUS. Konsekwencje tego zaniechania dla chorych są nieraz groźniejsze niż niespełnienie jakichś wymogów administracyjnych, ale życie nauczyło lekarzy, że wbrew zapisom w Kodeksie Etyki Lekarskiej teraz nie dobro chorego a biurokracja jest najważniejsza.

Pandemia przypomina też o kolejnym zapomnianym i niezapisanym obowiązku etycznym, jakim jest szczepienie się przez personel medyczny przeciw chorobom stanowiącym istotne zagrożenie dla ich pacjentów. Polska jest liderem w realizacji zalecanych szczepień u dzieci i równocześnie outsiderem w realizacji szczepień u dorosłych. Personel medyczny zobowiązany jest do corocznych szczepień przeciw grypie, ale także przypominających szczepień przeciwko krztuścowi, a osoby nieszczepione i niechorujące w przeszłości powinny być zaszczepione przeciwko ospie wietrznej, odrze, śwince i różyczce. Bez wątpienia niezaszczepiony przeciwko grypie lekarz stanowi zagrożenie dla swoich pacjentów, szczególnie w podeszłym wieku. Położnik czy neonatolog zakażony krztuścem stanowią śmiertelne zagrożenie dla niezaszczepionych noworodków. Sami mogą przechodzić chorobę dość łagodnie, ale ich pacjenci mogą przypłacić to życiem. Nie postrzegamy jako nieetyczne niezaszczepienie się przeciwko grypie czy innym chorobom, ale skoro dobro chorego jest najwyższym prawem, to tak jest. Równie nieetyczne, a jakże często spotykane, jest przychodzenie do pracy, będąc zainfekowanym i w dodatku nie stosując wówczas maseczek ochronnych na twarz i rękawiczek, jakże utrudniających pracę, ale chroniących chorych. Oczywiście wielu lekarzy robi to w poczuciu etycznego obowiązku, ale niejednokrotnie straty są większe niż korzyści. Personel medyczny może być bowiem bezpośrednio lub pośrednio wektorem wielu zakażeń. Dlatego niestosowanie się do wielu zaleceń sanitarnych jest działaniem nieetycznym.

strona 2 z 2
Zobacz także
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!