Etyka lekarska w czasach zarazy. Cz. 10. Edukacja etyczna młodzieży - felieton dr. hab. n. med. Tadeusza M. Zielonki

04.06.2020
dr hab. n. med. Tadeusz M. Zielonka
Katedra Medycyny Rodzinnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego

Od redakcji
Szanowni Państwo, w cyklu "Etyka w czasach pandemii" chcemy prezentować różne punkty widzenia aspektów etycznych w czasach pandemii. W związku z emocjami, jakie pojawiły się pod jednym z felietonów (zawierającym kontrowersyjne tezy) dr. Zielonki, chcieliśmy przyspieszyć szerszą dyskusję na temat etyki w obecnej sytuacji. Czy w czasie niedoboru środków ochrony, błędów organizacyjnych i skierowań do pracy powinniśmy kierować się KEL? Czekamy na Państwa listy covid19@mp.pl. Najciekawsze opublikujemy w tej rubryce.

W mediach społecznościowych dużym zainteresowaniem cieszył się wpis studenta uczelni medycznej, który krytycznie odniósł się do apelu rektora wzywającego młodzież do pracy w szpitalu w charakterze wolontariuszy. Swoją postawę argumentował faktem wieloletniego lekceważenia przez starsze pokolenia potrzeb zdrowotnych, a teraz w obliczu zagrożenia epidemią starzy chcą wykorzystać młodzież. Wywierane są naciski etyczne i moralne na młodych, aby ratowali system z kartonu. Co więcej obawia się, że pomoc byłaby niebezpieczna dla niego z powodu braku maseczek i rękawiczek. Stwierdził, że pomógłby państwom, takim jak Włochy, Niemcy, czy Chiny (!!!), które zrobiły wszystko, aby zapobiec tragedii, a mimo to nie dają sobie rady. Choć nie brakuje mu empatii, o czym podobno świadczy wybór studiów medycznych, to jednak uważa, że nie warto się angażować, bo nawet jeśli da z siebie 200%, to i tak niczego to nie poprawi i nie uratuje walącego się systemu. Ma on poczucie (uzasadnione, o czym świadczy ogrom lajków, a także niektóre komentarze niniejszego cyklu), że za nim stoją setki młodych ludzi podobnie myślących. Nie ukrywam, że jako lekarz muszę powiedzieć stanowcze nie takiemu rozumowaniu i takiej postawie. Po pierwsze, zgadzam się w pełni z jego diagnozą. Rzeczywiście jest tak, jak to przedstawił ten młody człowiek, co więcej, jest znacznie gorzej. Moja ocena systemu jest dużo bardziej surowa, gdyż mogę podać więcej powodów na to, aby nie angażować się w pomoc w ratowanie przeżartego patologią systemu. Ogrom bylejakości w polskim systemie ochrony zdrowia może zniechęcić każdego. Niezależnie od tego, medycy, także dzisiejsi studenci medycyny, powinni ofiarnie włączyć się do walki z epidemią. Gdy nadchodzi poważne zagrożenie, wszystkie ręce powinny być na pokładzie walki z epidemią i nie pora wówczas na dyskusje na temat błędów i patologii systemu. Przyjdzie o tym porozmawiać po ustąpieniu pandemii. Wtedy trzeba będzie znaleźć skuteczne wreszcie formy nacisku do realizacji ważnych postulatów lekarzy, jak np. realny wzrost nakładów na zdrowie, odbiurokratyzowania medycyny, zmniejszenia odpływu młodych kadr medycznych za granicę czy ich odpowiednia edukacja. O tym będziemy rozmawiać jutro, dziś musimy opanować epidemię. Tak właśnie zachowują się lekarze, którzy pracują, często narażając się na zakażenie wirusem i nie mówią dziś o podwyżkach płac i dodatkowych przywilejach, które pewnie łatwiej by teraz otrzymali. To krytykowane przez młodego medyka pokolenie lat 40., 50. i 60. zdaje egzamin z moralności, gdyż w obliczu zagrożenia nie uzależnia świadczenia pomocy medycznej od korzyści finansowych. Środowisko medyczne rozumie, że nie jest to czas na żądania płacowe, że gdy nadchodzi powódź wszyscy budujemy wały, a nie narzekamy na braki. Dla jednych to frajerstwo, a dla innych etyczna postawa.

Szkoda, że uczelnie medyczne nie wykorzystały epidemii, aby zaangażować młodzież medyczną do pracy w trudnych warunkach. Byłaby to dla nich świetna próba sił i charakteru. Można byłoby w ramach wakacyjnych praktyk wysłać ich do domów pomocy społecznej, w których garstka wyczerpanych pracowników medycznych pomaga chorym i zniedołężniałym ludziom. Nie chodzi o wolontariat w szpitalach uniwersyteckich, które ograniczyły przyjęcia z powodu epidemii i na jednego chorego przypada kilku pracowników. Ich miejsce jest tam, gdzie pomoc jest naprawdę niezbędna i gdzie wiele mogliby się nauczyć. Pewien profesor medycyny nazwał ten pomysł farmazonem, a wysłanie w czasie epidemii studentów medycyny do domu jedynym słusznym rozwiązaniem. Jeśli dla nauczyciela medycyny pomoc chorym potrzebującym jest farmazonem, a właściwym miejscem dla medyka w czasie epidemii jest izolacja w zaciszu domowym, to nie dziwmy się postawom młodych medyków. Jak pisał już 500 lat temu Andrzej Frycz Modrzewski: „Rzeczpospolite zawsze takie będą, jakie ich młodzieży chowanie”.

strona 1 z 2
Zobacz także
Wybrane treści dla pacjenta
  • Przeziębienie, grypa czy COVID-19?
  • Test combo – grypa, COVID-19, RSV
  • Koronawirus (COVID-19) a grypa sezonowa - różnice i podobieństwa
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!