Etyka lekarska w czasach zarazy. Cz. 1. Czy byliśmy przygotowani na epidemię? - felieton dr. hab. n. med. Tadeusza M. Zielonki

09.04.2020
dr hab. n. med. Tadeusz M. Zielonka
Katedra Medycyny Rodzinnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego

Od redakcji
Szanowni Państwo, w cyklu "Etyka w czasach pandemii" chcemy prezentować różne punkty widzenia aspektów etycznych w czasach pandemii. W związku z emocjami, jakie pojawiły się pod jednym z felietonów (zawierającym kontrowersyjne tezy) dr. Zielonki, chcieliśmy przyspieszyć szerszą dyskusję na temat etyki w obecnej sytuacji. Czy w czasie niedoboru środków ochrony, błędów organizacyjnych i skierowań do pracy powinniśmy kierować się KEL? Czekamy na Państwa listy covid19@mp.pl. Najciekawsze opublikujemy w tej rubryce.

Czas epidemii to czas próby. Próby profesjonalizmu medycznego, umiejętności zarządzania kryzysem przez rządzących, karności społeczeństw, jakości procedur, zgromadzonych rezerw, ale przede wszystkim próby ludzkich charakterów. Epidemia w Polsce nie nabrała jeszcze obserwowanych we Włoszech rozmiarów, a już widać, jak wiele ważnych dylematów etycznych się z nią wiąże. Czy 10 godzin zajęć z etyki lekarskiej podczas sześcioletnich studiów medycznych na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym wystarczy lekarzom, by skutecznie zmierzyć się z tymi problemami? Czy merytorycznie, ale także etycznie jesteśmy przygotowani na epidemię? Czy Kodeks Etyki Lekarskiej daje nam wskazówki, jak postępować w tych niespokojnych czasach? Czy odpowiednie ustawy i wewnętrzne procedury w placówkach określają, jak działać w czasie pandemii?

W rozważaniach na temat epidemii należy uwzględnić 3 perspektywy: (1) jak się do niej przygotowaliśmy, (2) jak sobie z nią radzimy i (3) jakie działania podejmiemy po jej ustąpieniu.

Doskonale wiemy, z jakimi zasobami kadrowymi przystępowaliśmy do epidemii. Od wielu miesięcy zamykane były w Polsce oddziały szpitalne z powodu braku personelu. Żyjemy w kraju o najmniejszej w Unii Europejskiej liczbie lekarzy i pielęgniarek w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Włochy dotkliwie odczuwają w okresie epidemii brak kadry medycznej, a są krajem o jednym z najwyższych wskaźników dotyczących liczby lekarzy, trzykrotnie większym niż w Polsce. Gdy liczba chorych zakażonych koronawirusem sięgnie wielu tysięcy, potrzebni będą ludzie, którzy udzielą im profesjonalnej pomocy medycznej. Dlatego władze Francji i Wielkiej Brytanii zwróciły się do emerytowanych lekarzy i pielęgniarek, aby powrócili do pracy i pomogli w walce z epidemią. Cóż można zrobić w kraju, w którym emeryci dawno już zostali rzuceni do walki? Gdzie są zatem nasze rezerwy kadrowe na czas prawdziwej epidemii?

Równie ważną potrzebą w czasie epidemii są łóżka szpitalne, na których można położyć pacjentów w ciężkim stanie. Co ma zrobić kraj, który przed epidemią wykorzystywał bazę łóżkową w ponad stu procentach? Oczywiście zawsze można rozłożyć namioty wojskowe, położyć chorych w akademikach, hotelach, koszarach lub w halach wystawienniczych, ale na ile te miejsca spełniają wymogi sanitarne, jak szczelna jest ich izolacja, na ile uda się je wyposażyć w niezbędny sprzęt? Kraj, który na co dzień godził się na hospitalizację chorych na korytarzach, może zaakceptować w czasie epidemii każde miejsce, ale czy spełnią one stawiane wymogi? Nie warto chyba pytać o godność chorowania i umierania w czasie epidemii, bo z tym było źle i w spokojnych czasach.

O ile jednak wiemy, jakie mamy braki kadrowe i łóżkowe, to wielką niewiadomą są nasze rezerwy sprzętowe, lekowe i materiałowe. Rząd zapewnia, że wszystko jest, że wszystko będzie, ale dlaczego stale wszystkiego brakowało, zanim jeszcze zaczęła się epidemia? Te braki mogą mieć kluczowe znaczenie dla skutecznej walki z koronawirusem. Zakażenie źle wyposażonego w środki ochronne personelu medycznego pozbawi nas i tak już niewystarczającej kadry, a zakażony personel medyczny multiplikuje zakażenie wśród najbardziej narażonej na zgon populacji chorych w podeszłym wieku. Oszczędności czynione w tej materii mogą spowodować fatalne skutki, w tym także finansowe. Jak zachowają się lekarze i pielęgniarki, gdy nie będą mieli zapewnionej ochrony osobistej? I nie chodzi o to, że czegoś będzie mało i trzeba będzie oszczędzać, ale o sytuację, w której te środki w ogóle nie będą dostępne. Wiedząc o zgonach swoich kolegów czy koleżanek, kto z personelu medycznego pójdzie wówczas do chorego bez odpowiedniego zabezpieczenia?

strona 1 z 2
Zobacz także
Wybrane treści dla pacjenta
  • Przeziębienie, grypa czy COVID-19?
  • Koronawirus (COVID-19) a grypa sezonowa - różnice i podobieństwa
  • Test combo – grypa, COVID-19, RSV
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!